Wyświetlenia.

czwartek, 7 sierpnia 2014

Rozdział 1.

-Delikatnie zapukałem do drzwi od pokoju, czekałem aż Louis mi otworzy. Miał na prawdę ciężką noc, ale musiałem go obudzić. W końcu była już 13, a reszta zespołu na niego czekała.
Stałem tam kilka minut, z nadzieją, że wstanie i zachce mu się wyjść. Ale nie, on nie dawał za wygraną.
Zszedłem na dół, i powiedziałem,że nie dam rady. Po prostu, uparł się, co poradzę?
Niall, był chyba najbardziej wyrozumiały wobec mnie, zależało mu, abyśmy się nie kłócili, nie sprzeczali o byle co. Więc nic nie powiedział, po prostu opuścił głowę.
-Dobra trudno, powiedział Zayn. Musimy sobie poradzić, bez naszego śpiącego księcia.
-Idziemy na podpisywanie płyt, dodał Liam. Nie rozumiecie, że to byłoby nie w porządku, jakbyśmy nie byli w pełnym składzie?
Żeby nie stać cicho, odpowiedziałem Liam'owi
-A masz jakieś inne rozwiązanie? Ha? Jeśli go z stamtąd wyciągniesz, to będzie cud.
Liam tylko westchnął, i sięgnął po swój telefon i zadzwonił do menadżera.
-Halo?
-No cześć,Słuchaj,mamy problem.
-Co jest znowu?
-Widzisz, jakby ci to powiedzieć...nie przyjedziemy.
-JAK TO! Czy ty sobie ze mnie żartujesz? Fanki, już się pojawiły! Co ja mam według ciebie im powiedzieć?
-Nie wiem, wymyśl coś. W końcu od tego jesteś. Prawda?
-Nie bawi mnie to. Macie tu być za pół godziny. Jeśli was nie zobaczę, będzie na prawdę źle.
-Oh, no jasne.
-Dziękuje,do zobaczenia, Liam.
Musimy tam być, powiedział. I tyle.
Wszyscy wyszli z kuchni, w której odbywała się cała ta pogawędka.
Po 10 minutach, dom był pusty. No oczywiście oprócz mnie i Louisa. Zayn, Liam i Niall czekali na mnie w samochodzie, bo ściemniłem,że muszę jeszcze coś zrobić.
Jeszcze raz podszedłem do drzwi pokoju Lou, i próbowałem mu wyjaśnić,że to nie jest dobry pomysł, i powinien wyjść.
-Wszyscy rozumiemy, twoja mama jest w ciężkim stanie, ale...to nie znaczy,że nie uda się jej wyleczyć. Przecież, może się okazać,że będzie wszystko dobrze, co nie?
Lou, nic nie odpowiadał. Usłyszałem tylko dzwięk przychodzącego sms'a.
-trudno, powiedziałem. I wyszedłem z domu.
(C.D.N)